zdjęcia

sobota, 31 grudnia 2011

Mam za co dziękować...

Zbliża się koniec roku kalendarzowego – za kilka godzin powitamy nowy rok. 


Teraz nadszedł czas na refleksje, posumowania i plany na nowy rok…


Ja osobiście muszę przyznać z całą stanowczością – to był dobry rok! (i mam cichą nadzieję, że nadchodzący nie będzie gorszy:))


Wiele wydarzeń, sytuacji i osób – to przechodzi do przeszłości – ale czy rzeczywiście? Raczej nie! Wszystko to, co miało miejsce w tym roku, w moim życiu, na długo zapadnie w mojej pamięci. 


Podsumowując ten kończący się 2011 rok chcę przywołać kilka wydarzeń dla mnie osobiście bardzo ważnych (nie sposób wszystkich wymieniać – bo naprawdę wiele bym pisał…, więc wymienię tylko te "sztandarowe"):
4 III – kandydatura do święceń diakonatu i prezbiteratu;

13 III – posługa lektoratu;
14 III – I rocznica obłóczyn;

22 – 24 III – rekolekcje dla młodzieży gimnazjalnej z Chynowa (naprawdę niezapomniane 3 dni rekolekcji nie tylko dla tamtejszej młodzieży, ale także dla mnie…);
 23 IV – moje pierwsze błogosławieństwo pokarmów wielkanocnych (i to w Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzcielna :));

1 V – beatyfikacja papieża Jana Pawła II;

29 IV – 7 V – pielgrzymka do Ziemi Świętej (zwiedzanie miejsc jakże ważnych dla nas chrześcijan – niesamowity czas…);
 28 V - święcenia prezbiteratu (18 nowych kapłanów Archidiecezji Warszawskiej – a potem świętowanie radości z ich święceń podczas prymicji);

28 VI – 15 VII – wyjazd na Bałkany (poznawanie nowych miejsc, kultur i ludzi – całej „bałkańskiej ekipie” – Bóg zapłać);
 5 – 14 VIII – XXXI Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna na Jasną Górę ze wspaniałą grupa Seledynową – szczególny czas rozpoznawania powołania i nawiązywania relacji z Bogiem i ludźmi;

A poza tym – wiele innych ważnych i mniej sytuacji, ciekawych i mniej… - pomyślnie zdane dwie sesje zaliczeniowe i egzaminacyjne, wyjazdy kursowe i nie tylko…; poznawanie nowych ludzi – wartość bezcenna!; asysty; zdobywanie potrzebnego doświadczenia na parafii – kancelaria, katecheza; praktyki pastoralne – świetlica terapeutyczna, a obecnie szpital i hospicjum; rozpoczęcie pisania pracy magisterskiej oraz bloga :) i wiele innych…


Wiele za mną, a przede mną – jeszcze więcej…


Za wszystkie osoby, które Bóg postawił na mojej drodze, za wszystkie sytuacje i zdarzenia w których brałem udział, za zdrowie, którym mnie i moich bliskich obdarzył niech Pan będzie błogosławiony! Deo gratis!


Na ten nadchodzący rok pragnę życzyć wszystkim mocnej wiary i wdzięczności w sercu za osoby i wydarzenia, które miały miejsce w roku 2011.
Nowy Rok 2012 przyniesie z pewnością wiele zaskakujących wydarzeń. Każde z nich mogą być wyjątkowe i niepowtarzalne. Starajmy się przeżyć ten rok w dobroci, pokoju i miłości.
Życzę wielu Łask Bożych i błogosławieństwa Bożego w nadchodzącym 2012 roku!
Petrus

piątek, 30 grudnia 2011

Troska o Rodzinę...

Rodzina - wspólnota matki i ojca otoczonych dziećmi - wielka wartość! Jest ona środowiskiem, w którym z woli Boga na świat przychodzi i rozwija się każdy człowiek. 

Ale czy rzeczywiście tak jest? Czy my - ludzie XXI wieku troszczymy się o Rodzinę - nie tylko swoją najbliższą, ale także Tą znajdującą się obok nas?

Otoczyć troską każdą rodzinę, choćby dlatego, że Syn Boży, gdy stał się człowiekiem, to stał się Nim właśnie w rodzinie. Jezus będąc jednocześnie prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, zechciał w rodzinie przyjść na świat i w niej wzrastać. To w Nazarecie, w Świętej Rodzinie z Nazaretu "czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i ludzi". 



Otoczyć troską życie w każdej rodzinie - to żyć w gotowości do przyjęcia życia dzieci jeszcze nienarodzonych - bezbronnych i niewinnych.

Otoczyć troską życie w rodzinie to także codzienna wrażlwość na wzajemne w niej relacje. Rodzina, która jest wspólnotą osób, żyje prawdziwie wtedy, gdy te relacje są głębokie i silne, gdy nie brakuje czasu na wzajemna rozmowę, czy po prostu bycie ze sobą. 




poniedziałek, 26 grudnia 2011

Męczennik za wiarę

Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał. Gdy usłyszeli to, co mówił zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga. A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: Panie Jezu, przyjmij ducha mego! A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: Panie, nie poczytaj im tego grzechu. Po tych słowach skonał. 
(Dz 6,8-10;7,54-60)


Jezus powiedział do swoich Apostołów: Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
(Mt 10,17-22)
 
 

Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony - zachęta dla każdego z nas do wytrwałości w znoszeniu cierpienia i prześladowania z powodu wiary w Chrystusa. 
Ale czy dzisiaj wymaga się od nas świadectwa krwi, jak w wypadku Patrona dnia dzisiejszego - św. Szczepana? Na to pytanie wystarczy odpowiedzieć sobie choćby na podstawie informacji z krajów gdzie chrześcijaństwo jest prześladowane...

 Jeśli ktoś chce być w dzisiejszych czasach chrześcijaninem i to chrześcijaninem nie tylko "niedzielnym", to musi być przygotowany na niezrozumienie, kpiny, szyderstwa, wyszydzenie ze strony innych, "letnich" chrześcijan, a nawet czasami także i tych, którzy uważają się za sprawiedliwych, pobożnych i służących Bogu. 

Niestety, być prawdziwym uczniem Chrystusa nigdy nie było i nie będzie łatwo...

„Kto chce pójść za mną, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje” – to są słowa Tego, który jako pierwszy wziął na siebie Krzyż i na Nim zawisł w pogardzie i opuszczeniu. 

Szukanie uznania, poklasku i popularności; kompromisy i układy, to nie w stylu ani Chrystusa, ani Jego uczniów. I na to trzeba być przygotowanym. 
Prawdziwe świadectwo życia, a w razie konieczności również świadectwo wiary potwierdzone własną śmiercią - to jedyna droga prawdziwego ucznia Chrystusa. Trudna i wyboista, ale z pomocą Boga staje się łatwiejszą i prostszą. 

Kompromisy, układy i dyplomacja, to coś, co powinno być absolutnie obce chrześcijaństwu. Będą wyśmiewać, wyzywać od "zacofańców", "fundamentalistów" i "ciemnogrodu", będą mówić o konieczności tolerancji i o potrzebie roztropności … ale w takim przypadku sam Chrystus był najbardziej niekompromisowy, nieugodowy i uparty. 

Dla wielu żydów właśnie św. Szczepan był uważany za takiego fundamentalistę, fanatyka i bluźniercę. Dlatego zginął śmiercią męczeńską.

Będziecie w nienawiści i pogardzie u wszystkich. Brat wyda brata i ojciec powstanie przeciwko własnemu dziecku …A może tak właśnie trzeba? Oczywiście, że nie zawsze i nie bezmyślnie, ale czasami trzeba umieć iść pod prąd, nawet jeśli ten prąd konformizmu jest bardzo modny i silny. Obawiamy się śmieszności i niepopularności, a jednak … święty spokój i bezkonfliktowość za wszelką cenę nie jest wcale dobrem i prawdą. Jest tylko ułudą i okłamywaniem samego siebie i innych!

Patronie dnia dzisiejszego - święty Szczepanie – pomóż każdemu z nas być wiernymi świadkami Chrystusa, pomimo pokusy konformizmu, mimo obawy niepopularności i utraty pozycji wśród innych ludzi.





 

niedziela, 25 grudnia 2011

Radość z Narodzenia Pańskiego...



Dzisiaj narodził nam się Zbawiciel, radujmy się, umiłowani! Nie miejsce na smutek, kiedy rodzi się życie; pierzchnął lęk przed zagładą śmierci, nastaje radość z obietnicy niekończącego się życia.
Nikogo ona nie omija, wszyscy mają ten sam powód do tego wesela, bo nasz Pan niweczy grzech i śmierć, a chociaż nikogo nie znajduje wolnego od winy, to przecież wszystkich przychodzi wyzwolić. Niech się weseli święty, bo bliski jest palmy zwycięstwa; niech się raduje grzeszny, bo dane mu jest przebaczenie; niech powróci do życia poganin, bo do niego jest powołany.
Oto nadeszła pełnia czasu, przewidziana w niezgłębionych wyrokach Bożych, i Syn Boga przyjmuje na siebie naturę ludzką, by ją pojednać z jej Stwórcą i przez nią zwyciężyć szatana, jej zwycięzcę i sprawcę śmierci.
Pan się rodzi, "Chwała na wysokości Bogu" śpiewają radośnie aniołowie i głoszą "pokój ludziom, których umiłował". Widzą już bowiem niebiańską Jerozolimę powstającą ze wszystkich narodów. Jakże wielką radość powinno dawać nam, ludziom, owo niewysłowione dzieło miłości Bożej, skoro ogarnia ona nawet aniołów.
Umiłowani! Dzięki składajmy Bogu Ojcu przez Jego Syna, w Duchu Świętym, albowiem umiłował nas i w swym bezgranicznym miłosierdziu ulitował się nad nami: "Nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia", abyśmy się w Nim stali nowym, odrodzonym stworzeniem.
Porzućmy więc to, czym byliśmy, i nasze dawne uczynki, a skoro przez Wcielenie Syna Bożego zostaliśmy w Nim usynowieni, wyrzeknijmy się wszystkiego, co jest tylko ciałem.
Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego.
Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo twoją ceną jest Krew Chrystusa.
św. Leon Wielki, Kazanie I o Narodzeniu Pańskim

RADUJMY SIĘ! 
SŁOWO STAŁO SIĘ CIAŁEM I ZAMIESZKAŁO WŚRÓD NAS!


sobota, 24 grudnia 2011

Świąteczne życzenia

Kiedy jest Boże Narodzenie?

Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata
i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad, które jak żelazna obręcz uciskają ludzi w ich samotności,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy dajesz odrobinę nadziei "więźniom",
tym, którzy są przytłoczeni ciężarem fizycznego,
moralnego i duchowego ubóstwa jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze,
jak bardzo znikome są twoje możliwości
jak wielka jest twoja słabość, jest Boże Narodzenia.
Zawsze, ilekroć pozwolisz, by Bóg pokochał innych przez ciebie,
Zawsze wtedy jest Boże Narodzenie.

bł. Matka Teresa z Kalkuty





Niech ten dzień pozwoli wszystkim poczuć ciepło miłości Boga;
niech sprawi, że w nas i wokół nas
zamiast sporów zagości przyjaźń,
zamiast kłótni i podziałów - jedność i porozumienie,
zamiast nienawiści - miłość,
zamiast kłamstwa - prawda...

Niech te święta będą pełne miłości, radości i pokoju.

Klęcząc przed żłobkiem, polecam Was opiece Dzieciątka Jezus, które na świat przyniosło nieskończoną Miłość!  


Z pamięcią w modlitwie, 
Petrus 

  








środa, 7 grudnia 2011

Chrystus – pomoc i wsparcie w trudnościach…

Słowa dzisiejszej Ewangelii szczególnie odnoszę do swojego życia. Każdy dzień przynosi coś nowego, tyle ostatnio dzieje się wydarzeń – na nic nie ma czasu, chociaż każdą chwilę staram się umiejętnie wykorzystywać. 

Faktycznie: szkoda, że doba ma tylko 24 godziny…

Słowa Jezusa są dzisiaj dla mnie wzmocnieniem, dają siłę i radość. Pomimo obowiązków, trudności i problemów – przychodzę do Ciebie, Panie – proszę Cie o pomoc i wsparcie.
Ty jesteś łagodny i pokorny sercem – Twoje jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie.
Jezu, proszę Cię, abym każdego dnia w Twoich ramionach znajdował ukojenie dla mojej duszy.

wtorek, 6 grudnia 2011

Czuwać…

Obserwując otaczający świat mogę stwierdzić, że współczesnemu człowiekowi, zapatrzonemu w wielki postęp techniki, opływającemu we wszelkiego rodzaju bogactwa i dobra, wydaje się, że jest on w stanie zbudować sobie raj na ziemi. Wierzy, że wszystko od niego zależy, jest pod jego dyktando i kaprys.

Ale czy ten nasz świat nie został w swojej historii doświadczony i wypróbowany?

Z całą pewnością – Tak i to niejednokrotnie: Auschwitz, miliony ludzi zamordowanych w czasie komunizmu i faszyzmu, wojny, setki milionów niemowląt pomordowanych w łonach matek, głodujący i prześladowani. 

Czy te wydarzenia i sytuacje czegoś nas uczą?
Czy oczekujemy z bojaźnią i drżeniem przyjścia Chrystusa, który będzie „sądził żywych i umarłych”?  
Patrząc na zachowanie wielu współczesnych ludzi mogę stwierdzić, że – Nie! Ludzie żyją chwilą obecną, liczą się dla nich pieniądze, sława i przyjemności. A Bóg? – może potem… jak będzie się starym…



Każdy z nas powinien każdego dnia zadawać sobie pytanie: Panie co mam czynić? Odpowiedź jest prosta – zawarta w Ewangelii: Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie

A co to znaczy czuwać? 

Mi osobiście przypominają się słowa papieża Jana Pawła II, które skierował podczas spotkania do młodzieży na Jasnej Górze. Wspaniale wyjaśnił, co to znaczy czuwać: „Czuwam – to znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuje. Wypracowuje w sobie dobro, a ze złem staram się poprawiać, przezwyciężając je w sobie. (…) Czuwam – to znaczy dalej: dostrzegam drugiego. Nie zamykam się w sobie, w ciasnym podwórku własnych i interesów cz też nawet własnych osądów. Czuwam – to znaczy: miłość bliźniego, to znaczy podstawowa międzyludzka solidarność (…)". 

W natłoku codziennych zadań, planów i zabiegania warto zatrzymać się i bezgranicznie zaufać Bogu – powierzyć Mu swoje życie. „Otworzyć na oścież drzwi Chrystusowi!”.