Wtorkowe praktyki pastoralne – czas na zdobywanie potrzebnego
doświadczenia duszpasterskiego dla każdego kleryka.
Sytuacja, która miała miejsce dwa tygodnie temu podczas
moich praktyk dużo dała mi do myślenia i wewnętrznej refleksji. Szczerze mówiąc
trudno jest to wyrazić w słowach – to po prostu trzeba zobaczyć, aby móc to zrozumieć.
Sala chorych w jednym z warszawskich szpitali, osoby
„przykute” od kilku lat do łóżek, ich ból i cierpienie wyrażające się na smutnych
twarzach. Naprawdę trudne doświadczenie! Jak pojąć, spróbować zrozumieć chorobę
i cierpienie drugiego człowieka. Co powiedzieć chorej osobie, która oczekuje
ode mnie odpowiedzi na temat istnienia kochającego Boga, który pozwala na
cierpienie i ból.
Wtorkowe praktyki uczą. Czego? Mnie osobiście miłości do
drugiego człowieka i pokory. To dziwne, ale jednak…
W trudnych doświadczeniach i sytuacjach można w sposób
szczególny rozpoznać obecność Boga.
Ostatnio podczas praktyk zrozumiałem coś ważnego…
Chory człowiek, który od trzech lat jest „przykuty” do
szpitalnego łózka, a obok niego: kochająca żona, która codziennie przychodzi i większość dnia spędza przy mężu, troskliwie się nim opiekuje, rozmawia… Wiernie
trwa przy mężu do końca, na dobre i złe!
Może być to dziwne, ale dopiero wtedy, patrząc na te osoby – choć jestem już
czwarty rok w Seminarium zrozumiałem, że to jest prawdziwa MIŁOŚĆ o której
pisze św. Paweł Apostoł w Pierwszym Liście do Koryntian:
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie. (1 Kor 13,1-13)
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie. (1 Kor 13,1-13)
- Miłość żony do chorego męża - która nigdy nie ustanie, wszystko zniesie i przetrzyma, nawet najtrudniejsze doświadczenie. Dlaczego?
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Nic dodać. Piekne doświadczenie. Dzięki, Piotr!
OdpowiedzUsuń